God is a woman

Powiem Wam, że tęsknię za czasami blogosfery, kiedy jeszcze Instagram i YouTube nie był tak popularny i wszystkie, na czele z Jessicą Mercedes i Maffashion, wrzucałyśmy swoje misternie zaplanowane stylizacje na blogi. Ciężko mi w to uwierzyć, ale w marcu przyszłego roku minie 10 lat, odkąd po raz pierwszy wrzuciłam tutaj swoją stylówkę. Doskonale pamiętam ten post - w supermodnych wówczas creepersach (wycyganionych od mamy podczas wyprawy do rzeszowskiego H&M) i koszulce z bazarku pokrytej amerykańską flagą czułam się wtedy na maksa trendowa :) Dzisiaj bawi mnie, jak to z groźnym spojrzeniem 14-letnia ja potrafiłam pozować na przydomowym tarasie (w stanie przedremontowym!), truchlejąc, aby nikt z sąsiadów nie postanowił akurat wyjść na zewnątrz. 

Dzisiaj pozowanie nie wiąże się dla mnie z tremą - może dlatego, że przez ten czas mam niezmiennie najlepszą i stałą fotografkę :) Mowa tu oczywiście o mojej mamie, która dzielnie znosi moje foto pomysły, a także plagi komarów, które w ostatnim czasie wiernie towarzyszą każdej naszej sesji. Prawdą jest jednak też to, że przez te wszystkie lata niesamowicie rozkwitłam - z zakompleksionej nastolatki w dumną i (nad tym wciąż jeszcze pracuję) pewną siebie kobietę.  

Dzisiejsza stylówka - choć odważna - jest dla mnie manifestem kobiecości. Supermodną w tym sezonie koszulową kurtkę i materiałowe dzwony połączyłam z botkami na szpilce, dość mocnym makijażem i... ultrakobiecym koronkowym body, za założenie którego do zdjęć moja prywatna fotografka mocno zganiła mnie spojrzeniem i słowem :D Uważam jednak, że teraz, kiedy jestem jeszcze całkiem młoda, mam najlepszy czas, by wciąż bawić się wizerunkiem, uzewnętrzniać kobiecość i uwodzicielską naturę. BTW, body zamówiłam w sklepie, który był odkryciem z mojego ostatniego posta - FemmeLuxe. Niestety okazało się za duże, więc jeśli wpadło Wam w oko, to już niedługo będziecie mogli upolować je na moim Vinted :) 

A jeśli jesteśmy już w temacie FemmeLuxe, to muszę przyznać, że ten sklep wyjątkowo kojarzy mi się z kobiecością - a zwłaszcza wciąż trendowe topy milkmaid, podkreślające sylwetkę sety z crop topami, czy dopasowane sukienki bodycon, o których chyba nawet wspominałam Wam już ostatnio. 

Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie wykończyła zestawu moją ukochaną ramoneską z Bershki, która po dobrych  kilku latach dzielnego towarzyszenia mi, będzie musiała chyba powoli iść na emeryturę - dlatego jeśli kojarzycie jakieś niedrogie ramoneski z sieciówek, dajcie znać w komentarzach! A wisienką na torcie jest srebrna biżuteria, którą dostałam w prezencie - od mojej fotografki. :D  



To ja, kiedy chcę wyjść czarująco, a jednocześnie rozkminiam już, co wciągnę na podwieczorek:







kurtka koszulowa FemmeLuxe // ramoneska Bershka // body FemmeLuxe 

// dzwony Zara // buty z szafy mamy :)

2 komentarze:

  1. A ja Cię pamiętam najbardziej właśnie z czasów tych pierwszych wpisów... 😊🤭🥰 Tych planów na stylizację i wpisy, tych DIY... nawet gdzieś tu miałam swoje 5 minut w jednym wpisie albo załapałam się na to zaszczytną rolę fotografa 🙈 Z sentymentem tu powracam. Miło było zobaczyć co u Ciebie. 😚 KASIA

    OdpowiedzUsuń

Instagram