Wiecie co? Wczoraj przeglądnęłam całego bloga, do samego początku. Wróciły setki wspomnień, dawnych rozterek, problemów - tych związanych z samą sobą, własnym ciałem, którego długo nie potrafiłam zaakceptować, przeróżnymi niepowodzeniami. I zdałam sobie sprawę, że po raz pierwszy od zawsze, właśnie teraz, jestem w stanie powiedzieć, że w pełni akceptuję i kocham siebie. Płaską jak deska, z cellulitem, niskim wzrostem i (prawie pewnym) niezaliczeniem z ASD. Jestem szczęśliwa - sama ze sobą, tak po prostu.
Nigdy wcześniej nie było lepiej.
Zdjęcia: MO Fotografia
Wearing:
Zaful biker jacket // New Yorker skirt // Stradivarius corset
// New Yorker T-shirt // New Look pumps // F&F clutch
Jak widać miłość pomaga na wszystko ;) Gratuluję, że zaakceptowałaś siebie taką, jaka jesteś - a przecież każda z nas jest na swój sposób piękna! ;) Świetny wpis :)
OdpowiedzUsuńGdzie ten cellulit - albo inaczej: na czym ;P?
OdpowiedzUsuńJesteś piękną dziewczyną ze śliczną buzią, zawsze myśl o sobie tylko dobre rzeczy!
P.S. świetna kurtka!
jejku , jak pięknie :x
OdpowiedzUsuńświetna, ciekawa stylizacja ;)
muszę w końcu zakupić taki pasek, bo wspaniale urozmaica ootd ;)
pozdrawiam, zapraszam :)
stylowana100latka.blogspot.com
cały zestaw wygląda fantastycznie:)
OdpowiedzUsuńWszystkie jesteśmy piękne i same wynajdujemy sobie kompleksy, zupełnie niepotrzebnie! Jesteś śliczną dziewczyną i mądrą, pamiętaj!
OdpowiedzUsuńWyglądasz wspaniale :) Stylowo :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie się prezentujesz :)
OdpowiedzUsuńCiekawa stylizacja.
OdpowiedzUsuńJeszcze jakiś czas temu nie pomyślałbym, że ramoneska przyjmie się nawet w modzie damskiej. Z reguły była przeznaczona dla zbuntowanych chłopców, a tu proszę. Muszę jednak przyznać, że prezentuje się bardzo dobrze - nawet jeśli nie w czarnej, klasycznej formie. :)
OdpowiedzUsuńKurtka elegancka :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPurpurowyKsiezyc
:D
OdpowiedzUsuń