Sama nie wiem, czy lubię czuć się kobieco. Często zamiast spódniczki wolę założyć ulubione dżinsy (przykładowo dzisiaj mam na sobie boyfriendy, typowo męskie spodnie). Czasem jednak nachodzi mnie ochota, żeby coś zmienić, chociażby po to, żeby pokazać, że jestem kobietą (no dobra, w moim wieku trafniejsze jest określenie 'kobietka') i potrafię to wyodrębnić. Dlatego właśnie powstają zestawy takie jak prezentowany poniżej. Może być kontrowersyjnie, bo zmieszałam w nim kilka motywów i barw, których połączenie nie wszystkim może się podobać...
Najważniejszą rzeczą w dzisiejszej stylówce jest chyba 'wyombrowany', czyli wybielony częściowo sweterek. Upolowałam go w lumpeksie, do tej pory sama nie mogę w to uwierzyć! Tego dnia bowiem szukałam jakiegoś fajnego, kolorowego cudaka, który mogłabym sama potraktować wybielaczem. W pewnym momencie Babcia pokazała mi to cudo. Wybielone idealnie, piękny kolor, dokładnie taki jak chciałam. Jeszcze raz dziękuję, Babciu, to idealny łup! Drugą częścią jest Wam dobrze już znana pasiasta spódniczka stąd i neonowa torebka. Nowością mogą być za to srebrne buty, zakupione na wyprzedaży w new yorkerze.
sweterek - second-hand
spódniczka - wholesale
buty - new yorker
torebka - house
zegarek - bazarek (własność mamy)
Tak, buty są za duże, więc noszę do nich 'zapiętki'. Nie wstydzę się zrobić im zdjęcia, w końcu świat blogowy nie jest tylko niebem pełnych pięknych i idealnych rzeczy czy ludzi. W każdym razie sprzeciwiam się takiej wizji świata, nasze wady nie mają prawa być zakopywane jak najgłębiej w obawie przed tym, że ktoś nas wyśmieje za to, jacy naprawdę jesteśmy.
I'm every woman Whitney Houston. Piękna piosenka i piękna kobieta. Jaka szkoda, że już nigdy dla nas nie zaśpiewa...
Buziaki, miłego dnia! :)